piątek, 9 grudnia 2011

Nadgorliwość

Bardzo mi sie podoba następujący dowcip: "Reżyser wybiera statystów do filmu spośród ustawionych w dwuszeregu kandydatów. Długo im sie przygląda, aż w końcu wskazuje trzech z nich: Ty, ty i ty! W tym momencie z drugiego szeregu wysuwa się niezauważony wcześniej przez reżysera kurdupel i zaczyna prosić: Panie reżyserze! I jeszcze ja! Ja też! Reżyser patrzy na niego ze zdziwieniem i oświadcza: Zgoda, ty też. Wy trzej i ty czwarty, wypierdalać!"

Podobne zdarzenia mają miejsce w polityce i gospodarce. W 2008 roku Słowacja wysunęła się przed szereg swoich sąsiadów (Polska, Czechy, Węgry) i przystąpiła do strefy euro. W warunkach kryzysu skutki okazały się opłakane. Stała się zdecydowanie najdroższym krajem w okolicy i w efekcie z "tygrysa Europy" przeistoczyła się w trapiony kilkunastoprocentowym bezrobociem kraj o zwijającej się gospodarce bez żadnych perspektyw na poprawę sytuacji.

Premier Donald Tusk do dzisiaj nie może odżałować, że Słowacy przed kryzysem zdążyli do euro, a on nie. Dlatego teraz wysuwa się przed szereg i kiedy strefa euro zamierza zobowiązać swoich członków do dyscypliny budżetowej pod groźbą dotkliwych kar, on krzyczy: "Pani reżyser Merkel! I jeszcze ja! Ja też!"

Jeśli Unia Europejska przyśle nam swoich audytorów, to bez wątpienia odkryją wywalony poza budżet Fundusz Drogowy i inne śmieci zamiecione pod dywan. Okaże się, że nasz deficyt budżetowy, to nie 3% PKB, tylko 7 lub 8%. Nie dość, że będziemy szybko musieli podnosić podatki i obcinać świadczenia socjalne, żeby zmieścić się w limicie, to jeszcze dowalą nam kilka miliardów euro kary. Jednak przewidzenie takiego biegu wydarzeń najwyraźniej przekracza możliwości percepcji premiera Tuska. On chce być gwiazdą jednego wieczoru w Brukseli. A potem choćby potop.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz