sobota, 10 kwietnia 2010

Skrzypek na dachu i kurek na kościele

Prezes NBP to ma klawe życie. Kasa większa, niż prezydent i premier razem wzięci, a w zamian obowiązki... takie jakieś mętne. To znaczy teoretycznie olbrzymie, ale w zasadzie sprowadzające się do "czuwania nad".

Jest taka stara żydowska anegdota opowiadająca o tym, jak do bogatego bankiera zgłosił się ubogi krewny z prośbą o pracę. Znamy charakter Żydów i wiemy, że są bardzo skłonni do pomagania ubogim krewniakom, choćby pokrewieństwo zaczynało się i kończyło na patriarsze Abrahamie. Kto ma łeb na karku, dostanie forsę na rozkręcenie interesu. Ubogi Bagsik, ubogi Łukasiewicz, o ubogich Michniku i Urbanie nie wspominając. W tym jednak przypadku ubogi krewniak okazał się wyjątkowym beztalenciem i do żadnej pracy się nie nadawał. Nasz bankier oświadczył mu więc "Dostaniesz wysoką pensję, a w zamian wejdziesz na dach mojego banku i będziesz wypatrywał nadchodzącego Mesjasza".

Prezes Skrzypek też siedział na dachu,... tfu w swoim gabinecie, wypatrywał i czuwał nad. Nie przejmował się zbytnio, kiedy kapitał spekulacyjny kolebał mu złotówką niczym huragan Katrina amerykańskimi nieruchomościami z płyty pilśniowej. Od 3, 20 za euro do 5, a potem z powrotem do 3,80. Od czasu do czasu spotykał się z zaprzyjaźnioną (bo PiSowską) Radą Polityki Pieniężnej, by w przyjemnej atmosferze pogawędzić o wysokości stóp procentowych. Życie, jak w Madrycie.

Aż tu nagle wymieniono Radę Polityki Pieniężnej i sielanka się skończyła. Nowi radni pieniężni (z PO) zaczęli prezesowi zarzucać niekompetencję, wtrącać się do bilansu i w ogóle zatruwać życie. Prezes uznał, że przyszedł czas na działanie i zarządził interwencję na rynku walutowym w kierunku osłabienia złotówki. Poparta werbalną deklaracją wiceprezesa Kozińskiego interwencja spowodowała zmianę na kursie PLN/EUR o 3 grosze na jakieś 4-5 godzin. Potem złoty powrócił na utarte tory trendu aprecjacyjnego.

Praktycznie więc nic się nie stało, poza tym, że był precedens. Wystarczyło to, by wkurzyć macherów do rynków walutowych. No bo jak to, real brazylijski ostro w górę, a złoty w tym samym czasie w dół. Do czego to podobne, żeby jakiś Skrzypek, czy inny Wiolonczelista sprzeciwiał się "wolnemu rynkowi". "Niezależni eksperci" dostali więc polecenie obsobaczenia prezesa NBP, ile się da.

Z zainteresowaniem czekałem na wieczorny komentarz w TVN CNBC. Zaczęło się ciekawie, bo w roli "niezależnego" pojawił się w studio profesor Stanisław Gomułka, który przez ostatnie półtora roku bardzo krytycznie oceniał zarówno stan polskiej gospodarki, jak i politykę gospodarczą rządu. Przetarłem oczy ze zdziwienia, gdy usłyszałem, że " interwencja nie ma sensu, bo złoty (podobnie, jak i cała nasza gospodarka) ma mocne podstawy" i, że "eksporterzy dobrze sobie poradzą nawet przy kursie 3,20 PLN/EUR". Jakbym słyszał Winieckiego lub Grabowskiego. Wychodząc z marksistowskiego założenia, iż "byt określa świadomość" nasuwa się pytanie, co skłoniło pana profesora do tak radykalnej zmiany poglądów. Jednorazowa gratyfikacja, czy może obietnica państwowej posady?

W trosce o obiektywność redakcja TVN CNBC udzieliła następnie głosu przedsiębiorcy, a konkretnie właścicielowi i prezesowi spółki "Bartex", panu Bogdanowi Bartolowi. "Bartex" importuje do Polski rocznie ok. 30 mln litrów wina, ale , jak zapewnił redaktor Tejchman, jest również eksporterem polskiego wina za granicę. Prezes Bartol tak bardzo wczuł sie w rolę eksportera, że z grubej rury walnął " osłabianie złotego szkodzi interesom polskich eksporterów". Trudno mu się dziwić, bo przecież punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Jestem ciekaw, jakim przedsiębiorcom udzieli jeszcze głosu w tej sprawie TVN CNBC. Może pora na eksportera polskich bananów.

P.S.
Zażartowałem sobie z prezesa Skrzypka w wyjątkowo nietrafnym momencie. Jak już wiadomo, Sławomir Skrzypek zginął wraz z wieloma innymi osobami w katastrofie lotniczej w Smoleńsku. Był najlepszym prezesem NBP, jakiego pamiętam. Robił niewiele, ale to znaczy także, że nie szkodził gospodarce, tak jak czynili to jego poprzednicy Hanna Gronkiewicz-Waltz i Leszek Balcerowicz. Jego śmierć to ewidentna strata dla Polski.