sobota, 23 lipca 2011

Krwawi prekursorzy rewolucji

Kim jest Anders Behring Breivik, człowiek który dokonał bezprzykładnej masakry na wyspie Utoya i prawdopodobnie również sprawca zamachu bombowego w Oslo i jakie były jego motywy? Oficjalne przekaziory nie mają żadnej wątpliwości. To samotny szaleniec, dotkniety zapewne depresją ze względu na małą ilość godzin słonecznych w Norwegii, a poza tym skrajny chrześcijański prawicowiec, faszysta i rasista. Ciekawe, że twierdzą tak te same dziennikarzyny, które jeszcze kilka godzin wcześniej były pewne, że zamachy to oczywiste dzieło terrorystów z Al Kaidy.

Pojawiają się analogie do Amerykanina Timothy'ego McVeigha, który w 1995 roku wysadził w powietrze budynki federalne w Oklahomie, powodując śmierć 168 osób. McVeigh uczynił to w proteście przeciwko narastającemu już wówczas w USA zamordyzmowi. Jednak jego ofiary to przypadkowi ludzie, czego nie można powiedzieć o ofiarach Breivika. Ten wybrał je bardzo precyzyjnie. Ofiarami okrutnej zbrodni na wyspie Utoya padli młodzi ludzie w wieku 16-20 lat, ale nie była to przypadkowa młodzież, tylko członkowie młodzieżówki partii rządzącej, młodzi karierowicze, w większości dzieci polityków. Breivik uderzył boleśnie tam, gdzie nie udało się to naszemu Ryszardowi C., sprawcy ataku na biuro poselskie PiS w Łodzi. Obydwu zamachowców łączy nienawiść do klasy politycznej, uczucie, które w naszych czasach staje się coraz bardziej powszechne i zatacza coraz szersze kręgi.

Można doszukać się także analogii do XIX-wiecznych anarchistów. Walcząc z ówczesnym systemem politycznym, uderzali w tego systemu symbole, a więc głowy koronowane, ich rodziny i przedstawicieli klas uprzywilejowanych. Od bomb i rewolwerów anarchistów szerokim strumieniem popłynęła błękitna krew najlepszych europejskich rodów od Portugalii po Rosję. To było preludium, a finał nastąpił w Rosji w latach 1917-1918. W ciągu kilku miesiecy nastąpiła tam hekatomba rosyjskiej szlachty, której setki tysięcy lub nawet miliony wyrżnieto w okrutny sposób. Nie uczynili tego bynajmniej bolszewiccy siepacze nasłani z Piotrogrodu i Moskwy, lecz zwyczajni, zazwyczaj cisi i spokojni rosyjscy chłopi. Dlaczego?

Rosyjska szlachta z początków XX wieku to byli w większości bardzo porządni ludzie, przychylnie nastawieni do chłopów, wspierajacy ich materialnie i niosący kaganek oświaty na wsi rosyjskiej. Ale to się wówczas nie liczyło. Zapłacili za winy i błędy dziadów i pradziadów i krzywdy mierzone w stuleciach.

Historia lubi się powtarzać. McVeigh, Breivik i Ryszard C. to prekursorzy rewolucji, która dojrzewa od lat. Klasa polityczna nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo jest znienawidzona. Od lewicy do prawicy. Kiedy nadejdzie dzień gniewu, każdemu przyjdzie zapłacić nie tylko za swoje osobiste przewiny, ale także za wieloletni całokształt. Za arogancję władzy, za przekręty przy prywatyzacjach, za nepotyzm w urzędach i przywileje płacowe nadane sobie prawem kaduka. Za kłamstwa Clintona, Busha i Obamy, za bunga bunga Berlusconiego i obłudę Sarkozy'ego.