czwartek, 27 maja 2010

CIAmajdy

Nic tak mnie nie raduje, jak informacja o jakiejś wpadce lub kompromitacji służb specjalnych, zwłaszcza zaś tak renomowanych, jak CIA. Amerykańskie media, powołując się na anonimowego informatora, podały wczoraj, że CIA planowała operację skompromitowania Saddama Husseina poprzez wrobienie go w pedofilię. W tym celu postanowiono nakręcić i rozpowszechnić w Iraku film, na którym ucharakteryzowany sobowtór irackiego dyktatora gwałciłby nieletniego chłopca. Rzecz miała miejsce jeszcze przed amerykańskim atakiem na Irak, kiedy rozpatrywano alternatywne posunięcia mające na celu zohydzenie Saddama w oczach opinii publicznej (zwłaszcza irackiej).

Do nakręcenia filmu ostatecznie nie doszło, przy czym bynajmniej nie ze względu na skrupuły w stosunku do chłopca, którego miano scwelować. Otóż zaprotestowali funkcjonariusze CIA lepiej znający bliskowschodnią mentalność. Uznali oni, że "Saddam" demonstrujący męską jurność zostanie przez Irakijczyków odebrany pozytywnie, niezależnie od obiektu jego namiętności (mogłaby być to nawet koza). Co innego, gdyby to chłopiec cwelował "Saddama". Wtedy efekt byłby murowany. Okazało się jednak, że chcieć nie zawsze równa się móc. Na nic zdały się walizki lizaków, dropsów i snickersów. Nie udało się znaleźć chłopca, który podołałby zadaniu aktywnego spółkowania ze starym dziadygą.

W zamian nakręcono filmik, na którym "Osama bin Laden" chleje wódę szklanami, kpi w żywe oczy z Allaha i proroka Mahometa, a następnie przechwala się deprawowaniem małoletnich płci obojga. Jak widać, "walka z pedofilią" to doskonała metoda walki. Na razie z przeciwnikami politycznymi USA, a wkrótce może z przeciwnikami neozamordyzmu.