poniedziałek, 28 czerwca 2010

Nałogowcy

Poznałem w życiu kilku nałogowych alkoholików. Parę razy byłem też świadkiem, jak ci uzależnieni od nałogu ludzie składali uroczyste i solenne deklaracje, że kategorycznie zrywają z piciem. Zazwyczaj takie publiczne obietnice miały miejsce w sytuacjach dla alkoholika kryzysowych. A więc w obliczu kłopotów finansowych, rodzinnych albo po prostu na ciężkim kacu. Potem kac mijał, a nałogowiec zaczynał główkować . Bynajmniej nie po to, aby wycofać się z danego słowa, tylko po to, by sprecyzować swoje plany, co do sposobu i terminu zerwania z alkoholem.

No, bo przecież należało dopasować swój szczery zamiar do okoliczności. A na najbliższą sobotę jest już zaplanowana impreza u Ziutka. No więc jeszcze ta pożegnalna balanga, a potem koniec z alkoholem. Zaraz, zaraz. Za 2 tygodnie przypadają imieniny cioci Mani. No i szwagra w Białostockiem wypadałoby odwiedzić. Tego, co pędzi bimber. Ale potem szlus. Plan dojścia do abstynencji zacznie być wprowadzany w życie. Oczywiście stopniowo. Na początek zamiast wypijać pół litra wódki dziennie zmniejszymy dawkę o połowę, czyli pół litra na dwa dni. Statystycznie, bo jak się przydarzy impreza dwudniowa, to się to odrobi w terminie późniejszym. A potem pół litra co trzeci dzień itd. No i jakoś to będzie. Najważniejsze, że wszystko zostało zaplanowane, jak należy.

W ostatni czerwcowy w weekend w Toronto zebrali sie przywódcy państw G8 i G20, żeby zapobiec światowemu krachowi gospodarczemu związanemu z lawinowo narastającym długiem publicznym większości państw. Radzili, radzili, no i znaleźli rozwiązanie. Jak oświadczyła pani kanclerzyna Niemiec Angela Merkel niebezpieczeństwo zostało wspólnym wysiłkiem zażegnane. Uchwalono, że kraje mocno zadłużone do roku 2013 zredukują deficyty budżetowe o połowę, a począwszy od 2016 zaczną zmniejszać stopniowo swój dług publiczny. No i po kłopocie. Genialne rozwiązanie. Że też nikt wcześniej nic podobnego nie wymyślił. Ale co 20 głów, to nie jedna. Jak to dobrze, że ludzkość ma takich mądrych przywódców.

Do roku 2013 mamy jeszcze 3 lata. Zdążymy zmniejszyć te cholerne deficyty budżetowe, ale na razie trzeba je zwiększyć, żeby pomóc Grecji, Hiszpanii, Włochom, Rumunii, młodzieży, emerytom, bezrobotnym , małym przedsiębiorcom, wielkim przedsiebiorcom, itp. itd. Dlatego przezornie nie wspomniano o latach 2011 - 2012. A w 2013 zamiecie się śmieci pod dywan i wszystko będzie dobrze wyglądało. W końcu wiele krajów praktykuje to nie od dziś i ma wprawę w kreatywnej księgowości. A jak jakaś gapa nie będzie umiała tego zrobić, to jej się wyśle chłopaków z Enronu lub Lehman Brothers w charakterze doradców. A jak zmniejszyć dług publiczny w 2016? Też żaden problem. Po prostu w poprzednich latach należy zadłużyć się na zapas. Wiadomo, że łatwiej zacząć zmniejszać większy dług, niż mniejszy. A potem jakoś to będzie. Grunt to dobry plan.