czwartek, 26 sierpnia 2010

Butem w USA

12 października 1960 roku w ONZ toczyła się debata poświęcona likwidacji systemu kolonialnego. Przemawiał pewien filipiński senator, który wychwalał korzyści, jakie odniósł jego kraj w czasie, kiedy był kolonią Stanów Zjednoczonych. To tak zdenerwowało przewodniczącego delegacji ZSRR sekretarza generalnego KPZR Nikitę Siergiejewicza Chruszczowa, że ściagnął z nogi but i zaczął nim walić w pulpit. Filipińczyk stropił się i w dalszej części przemówienia nie wspominał już o zasługach USA, natomiast poparł wniosek ZSRR w sprawie rezolucji, jaką miano uchwalić.

Walenie butem w pulpit przeszło do historii. Chruszczow dał pokaz chamstwa, ale jednocześnie brutalnej siły. Większość krajów Trzeciego Świata zagłosowała za rezolucją taką, jakiej sobie życzyli Rosjanie, a wbrew stanowisku USA i ich sojuszników. Kraj Rad pokazał wszystkim, że trzeba się z nim liczyć. Właśnie za Chruszczowa ZSRR ( a tym samym Rosja) osiągnął historyczny szczyt potęgi. Ani za Katarzyny Wielkiej, ani za Stalina, ani za Breżniewa Rosjanie nie byli tak silni, jak właśnie za rządów Nikity Siergiejewicza. To wtedy zestrzelili szpiegowski U2 Gary Powersa, to wtedy poleciał w kosmos Jurij Gagarin. Ech, łza się w oku kręci.

Musiało minąć 48 lat, żeby USA ponownie zostało zaatakowane butem. Tym razem rzecz wydarzyła się w Iraku. Przemawiał prezydent USA George W. "Debilju" Bush i wychwalał korzyści, jakie odniósł Irak w okresie amerykańskiej okupacji. Trzeba być wyjątkowo bezczelnym człowiekiem, żeby mówić takie słowa. To prawie tak, jakby Hitler opowiadał o dobrodziejstwach, jakie odnieśli Żydzi za jego rządów. Nie wytrzymał tym razem iracki dziennikarz i rzucił w Busha butem. Rzut był celny, ale "Debilju" wykonał zręczny unik i uniknął uderzenia w głowę. Dziennikarz został aresztowany, ale pod naciskiem międzynarodowej opinii publicznej wkrótce wypuszczony.

Trzeci cios Butem zadała Amerykanom Tajlandia. Chodzi o Wiktora Anatoliewicza Buta, rosyjskiego handlarza bronią, który na wniosek USA został w Tajlandii aresztowany i decyzją tajskiego sądu miał być wydany Amerykanom. W ostatniej chwili tajski rząd wstrzymał ekstradycję Buta. Nie wiadomo jeszcze, jak sprawa się skończy, ale na razie wygląda na to, że po Szwajcarii (sprawa Polańskiego) kolejny kraj uznał, że Stany Zjednoczone nie maja prawa dyktować swej woli całemu światu. W sprawie Buta amerykańska buta została poskromiona.

P.S.
Zachęcam wszystkich do czytania kolejnych odcinków "W szponach złotego cielca". Tak się złożyło, że akcja książki w wielu miejscach mimowolnie nawiązuje do życiorysu Wiktora Anatoliewicza Buta.