Stefan Gonda to 49-letni słowacki elektryk na co dzień pracujący w Irlandii, a od święta odwiedzający swoją starą ojczyznę. Odwiedził ją też przy okazji Bożego Narodzenia 2009. Parę dni później wsiadł do samolotu na lotnisku w Popradzie i odleciał z powrotem do Dublina. Późnym wieczorem bez przeszkód dotarł do wynajmowanego w stolicy Irlandii mieszkania i, nie rozpakowując bagażu, położył się spać.
Następnego dnia przeżył koszmar. O 6 rano irlandzka policja (a właściwie to chyba jakiś uzbrojona po zęby jednostka służb specjalnych) z hukiem wyłamała drzwi do mieszkania Gondy, wywlekła go z łóżka i bez żadnych wyjaśnień wywiozła w nieznanym mu kierunku. Przy okazji przeprowadzono drobiazgową rewizję mieszkania Gondy i ewakuowano mieszkańców kilku okolicznych kamienic. Po kilkugodzinnym przesłuchaniu Słowaka zwolniono. Okazało się, że poprzedniego dnia słowackie służby specjalne w ramach ćwiczeń na lotnisku w Popradzie podrzuciły elementy bomb do bagażu 9 niczego nieświadomych pasażerów. 8 ładunków wykryto w czasie procedur z udziałem specjalnie szkolonych psów, ale dziewiąty poleciał w bagażu Stefana Gondy do Irlandii. Słowacy odkryli swój błąd i po kilku godzinach poinformowali o nim Irlandczyków, którzy zadziałali tak, jak zadziałali.
Pierwsze pytanie, jakie się nasuwa, to dlaczego Irandczycy przeprowadzili brutalny nalot na mieszkanie Gondy, skoro zostali poinformowani przez stronę słowacką, iż nie ma on nic wspólnego z terroryzmem i jest osobą najzupełniej przypadkową. Znacznie prościej byłoby grzecznie zapukać do drzwi, uprzedziwszy wcześniej telefonicznie o celu swojej wizyty. Odpowiedź jest prosta i brzmi: ten typ tak ma. Szkoły kształcące członków służb specjalnych to wytwórnie wściekłych psów, którym wpaja się zachowanie według określonego schematu. Oni po prostu inaczej nie umieją postępować. Człowiek w tym wszystkim liczy się najmniej, a szoku i przerażenia Stefana Gondy, jego żony i nieletnich dzieci w ogóle nie brano pod uwagę.
Poważniejsza jest kwestia legalności działania służb słowackich. Czy można w ramach ćwiczeń podkładać pasażerom do bagażu bomby, narkotyki, pornografię dziecięcą i inne trefne przedmioty? Kategoryczna odpowiedź brzmi nie i po ujawnieniu przypadku Gondy słowackie służby spotkały się z powszechną krytyką, tak krajową, jak i zagraniczną. Wysoki funkcjonariusz służb zapłacił za nieudaną akcję własnym stanowiskiem. Możnaby w tym miejscu zamknąć temat, lecz warto postawić sobie jeszcze kilka pytań i pokusić się o odpowiedzi na nie. Czy akcja na lotnisku w Popradzie była precedensem? Raczej nie, była działaniem rutynowym, tyle że w wyniku czyjeś nieudolności sytuacja wymknęła się spod kontroli. Czy tylko Słowacy stosują takie metody? Nie ma żadnej gwarancji, że w podobny sposób nie działają służby polskie, niemieckie, amerykańskie itd. itp. Czy zawsze służby przyznają się do popełnionego błędu? Śmiem wątpić. Jest zupełnie realne, iż w służbach specjalnych pracują kanalie, które będą wolały poświęcić Bogu ducha winnego człowieka, niż narazić na szwank własną karierę. Co grozi pechowemu pasażerowi, któremu podłożono do bagażu taką, czy inną świnię? W zależności od kierunku lotu, długoletnie więzienie, bezterminowy pobyt w amerykańskim gułagu w Guantanamo połączony z torturami, a nawet wyrok śmierci.
Porwania i zamachy bombowe w ruchu lotniczym rozpoczęły się w latach 60-tych XX wieku. Przez kilkadziesiąt lat władze przyglądały się takim działaniom obojętnym bykiem i dopiero po zamachach z 9 września 2001 nastąpił radykalny zwrot. Wybuchła prawdziwa histeria i w tej chwili na lotniskach zagląda się pasażerom do dupy, nie mówiąc o innych uciążliwych szykanach. Podróżnym wmawia się, że to w ich interesie. Gówno prawda. Tu nie chodzi o bezpieczeństwo tych, co w powietrzu, tylko o tych, co na ziemi, a konkretnie o wielkich tego świata. Precedens 9 września polegał na tym, iż po raz pierwszy terroryści nie zaatakowali jedynie przypadkowych ludzi, ale także wybrane cele w tym np. Pentagon. A więc z powietrza można ugodzić też w Sejm RP, pałac prezydencki, czy dowolnie wybrane ministerstwo lub urząd centralny. I nie musi tego dokonać członek Al- Kaidy, ale np. zdesperowany przedsiębiorca puszczony w skarpetkach przez
Urząd Skarbowy lub chory na raka skazany na śmierć decyzją NFZ-u.
Powinno być "Precedens 11 września" ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! Ciekawy blog!