sobota, 14 listopada 2009

Rewolucja 2012

Na rok 2012 przewidywane są przeróżne kataklizmy, zderzenie z kometą lub asteroidą, a nawet Koniec Świata. A więc, jak sądzę, moja skromna prognoza ogólnoświatowej rewolucji, to tylko "mały Pikuś" w porównaniu z tym, co wieszczą inni. W końcu porządnej rewolucji nie mieliśmy już tak dawno, że chyba najwyższy czas, żeby nadeszła. Już w tej chwili mamy sytuację przedrewolucyjną, na którą składają się:
- pogłębiający się rozziew pomiędzy aspiracjami większości ludzi, a możliwościami ich zaspokojenia
- brak perspektyw dla młodego pokolenia
- postępujące rozwarstwienie społeczeństwa, z którego 10% najbogatszych szybko pomnaża swe majątki, a pozostałe 90% traci, lub w najlepszym razie pozostaje na niezmienionym poziomie
- powszechne poczucie niesprawiedliwości
- powszechna korupcja
- kompletna demoralizacja klasy politycznej
- rosnąca nienawiść zwykłych ludzi do wszystkich polityków, od prawicy po lewicę
- przekonanie, że media kłamią
- światowy kryzys gospodarczy, który przez rządzące elity nie jest naprawiany, lecz pogłębiany

Mógłbym jeszcze wymieniać, ale chyba wystarczy. Doświadczenie uczy, że, aby wybuchła rewolucja nie jest potrzebna żadna organizacja spiskowa, ani długie przygotowania. Gniew ludu wybucha spontanicznie, a potem dopiero jakiś Bolek, czy Lolek przeskakuje przez płot i nadaje ruchowi jakieś formy organizacyjne. Przykładem takiej właśnie rewolucji jest rosyjska Rewolucja Lutowa 1917, kiedy to władza dosłownie leżała na ulicy przez dobrych kilka dni. Z tzw. Rewolucją Październikową było już zupełnie inaczej. Mała grupka łajdaków wspieranych przez niemiecki wywiad i finansowanych przez żydowski kapitał objęła przemocą władzę nad ogromnym krajem. Był to jednak zwykły zamach stanu, a nie żadna rewolucja.

Można próbować zgadywać, gdzie i kiedy to się zacznie. Moim zdaniem, nie tam, gdzie najbardziej pogorszył się poziom życia (Litwa, Łotwa, Węgry, Hiszpania), lecz tam, gdzie wystąpi największe rozczarowanie niespełnionymi obietnicami. Kiedy nawet dość tępy i ogłupiany przez dziesięciolecia naród zrozumie, że "Yes, we can" naprawdę znaczyło "Yes, we can steal your money". Ameryko, czekamy na ciebie! Na koniec gospodarki opartej o fiat money i koniec systemu politycznego polegającego na rządach złodziei w imieniu kretynów. Liczymy na to, że w 2012:

A na sznurkach zamiast gaci będa wisieć Demokraci,
Razem z nimi inne dranie, w tym także Republikanie.

3 komentarze:

  1. z korzyścią dla rytmu rymowanki byłoby zakończenie "...i w tym też republikanie" ;)

    Osobiście nie wierzę w oddolną możliwość wybuchu współczesnej rewolty na większą skalę w żadnym "cywilizowanym" kraju. Arsenał broni którą władza może skierować przeciwko (dodatkowo - skrajnie inwigilowanemu) społeczeństwu jest miażdżący. Nie chodzi o same tylko czołgi i armaty. Co do tego, że jesteśmy zakładnikami nie powinniśmy mieć złudzeń. Hoduje się nas jak jedwabniki.

    Ów bunt powszechny w najlepszym wypadku będzie tylko wyglądał jak film o rewolucji. Koledzy ustalą między sobą scenariusz wydarzeń, może nawet trzeba będzie coś/kogoś poświęcić. I nic się nie zmieni. Oligarchiczne rody stracą dokładnie tyle, ile zapłaci im za to plebs ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Co do rymowanki, obstaję przy swoim. Policz sylaby.
    Co do reszty, w zasadzie masz rację, a moja prognoza jest trochę "z przymrużeniem oka". Z tym, że nie zawsze wszystko idzie tak, jak zaplanują sobie wielcy tego świata. Bywa, że lufy czołgów i armat obracają się nagle o 180 stopni.Natomiast faktem jest, że na każdej rewolucji i tak w końcowym rachunku zyskują łajdacy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Natomiast faktem jest, że na każdej rewolucji i tak w końcowym rachunku zyskują łajdacy.

    Ale to mogą być inni łajdacy, na przykład ci, którzy obecnie należa do plebsu. W rewolucjach zwykle stare elity służa jako wkład do gilotyny;-)

    OdpowiedzUsuń